Nie pamiętam dokładnie co sprawiło, że dostałam ornitologicznego fioła. Być może było to po premierze Makrokosmosu, w którym od prawie 14 lat wciąż jestem zakochana, i który obejrzałam już po wielekroć. A może Makrokosmos tylko utwierdził mnie w nowej pasji?
Tak czy siak od wielu lat moje ptasiarskie zamiłowanie cyklicznie wraca do mnie z większym natężeniem. Szczególnie zimą, kiedy do karmnika zlatują się najpiękniejsze sierpówki, mazurki, wróble, bogatki i modraszki, ostatnio częściej również sójki, kawki, sroki i gawrony (dla tych ostatnich na gałęzi nabite jest całe jabłko, porozrzucane orzechy włoskie w łupinach i podobnie jak dla sikor, wisi kawał słoniny). W tym roku mogłam zaobserwować też w chmarze bogatek dzwońce, sporadycznie kwiczoła, a dwa razy korę gruszy opukiwał dzięcioł średni. Towarzystwo za oknem jest zatem barwne i bardzo interesujące do obserwacji.
Tak czy siak od wielu lat moje ptasiarskie zamiłowanie cyklicznie wraca do mnie z większym natężeniem. Szczególnie zimą, kiedy do karmnika zlatują się najpiękniejsze sierpówki, mazurki, wróble, bogatki i modraszki, ostatnio częściej również sójki, kawki, sroki i gawrony (dla tych ostatnich na gałęzi nabite jest całe jabłko, porozrzucane orzechy włoskie w łupinach i podobnie jak dla sikor, wisi kawał słoniny). W tym roku mogłam zaobserwować też w chmarze bogatek dzwońce, sporadycznie kwiczoła, a dwa razy korę gruszy opukiwał dzięcioł średni. Towarzystwo za oknem jest zatem barwne i bardzo interesujące do obserwacji.
A ponieważ OTOP, wzorem brytyjskiego Big Garden Birdwatch, Zimowe Ptakoliczenie 2018 ogłosił, jak co roku, na ostatni weekend stycznia (co wypada w najbliższy weekend 27-28 stycznia), więc wyprzedzająco przedstawiam kilka ptasich książek z naszej półki. Są stare i nowe, dla dużych i małych. Chętnie dowiem się, które książki sama powinnam poznać. Dajcie znać w komentarzu tutaj na blogu lub pod zdjęciem na fejsie. Przy okazji przypominam wcześniejszą recenzję o bibliotecznym zachwycie.
Dla małych
Wspominałam już, że lubię wynajdywać dla Jacka książki z fotografiami zamiast rysunków. Na początku niech poznaje świat realny, a (nie zawsze udane) wizje rysowników. Tak właśnie trafiłam na serię przyrodniczych kartonówek niepozornego wydawnictwa Liwona. Z całej serii mamy Owady, Leśnych przyjaciół, Zwierzęta dzikie, Zwierzęta morskie i właśnie Ptaki polskie.
Zdjęcia w każdej z książeczek są estetyczne, dobrze obrazują konkretne zwierzęta. Do zdjęć dopasowane są wierszyki: udane bardziej lub mniej. Ja je z reguły ignoruję i przy wspólnym oglądaniu z Jackiem wymyślam własne teksty lub opowiadam, co wiem o danym zwierzęciu.
W zbiorach mamy również trochę książeczek rysunkowych. Ale, aby książka mogła zostać w domu, musi najpierw przejść pozytywną weryfikację, którą przeprowadzam ja (haha). Ta takową przeszła, więc służy nam dzielnie, ku uciesze latorośli.
To jedna z serii książek dźwiękonaśladowczych, którą gorąco polecam. Jacek dzięki niej potrafi powiedzieć już jak kracze wrona oraz jak pohukuje sowa. Repertuar może niezbyt wielki, ale każdy od czegoś zaczynał ;) A! Czytamy też Tuwimowskie Ptasie radio, które również jest w deseczkę. To zapewne pamiętacie? ;)
To jedna z serii książek dźwiękonaśladowczych, którą gorąco polecam. Jacek dzięki niej potrafi powiedzieć już jak kracze wrona oraz jak pohukuje sowa. Repertuar może niezbyt wielki, ale każdy od czegoś zaczynał ;) A! Czytamy też Tuwimowskie Ptasie radio, które również jest w deseczkę. To zapewne pamiętacie? ;)
ilustracja: Jan Marcin Szancer
Dla małych, średnich i dużych
Andrzej Trepka (tekst), Kazimierz Frączek (ilustracje), Encyklopedia zwierząt. Ptaki, wyd. Scriba 2004
Tę książkę mam na półce od około trzynastu lat. Wracam do niej co jakiś czas i zawsze mnie zachwyca. To przegląd faktów i ciekawostek okraszonych ładnymi, szczegółowymi i odwzorowującymi rzeczywistość rysunkami. Można z niej dowiedzieć się m.in. który ptak: ma największą powierzchnię skrzydeł (pelikan kędzierzawy), gniazduje najdalej na północy (mewa modro dzioba), a który tworzy gniazdo w formie pieca chlebowego (garncarz rdzawy).
Jacek na razie jest na etapie oglądania w niej ptasich wizerunków, ale myślę, że jako starszak zaciekawi się również samą treścią książki.
Jacek na razie jest na etapie oglądania w niej ptasich wizerunków, ale myślę, że jako starszak zaciekawi się również samą treścią książki.
Dla średnich i dużych
A to już typowa książka do poczytania. Otrzymałam ją w listopadzie w ramach bardzo trafionego prezentu urodzinowego (Justa, buziak). Podczytywałam w wolnej chwili, nielinearnie i nieśpiesznie, rozpoczynając od ptaków, którymi byłam zainteresowana najbardziej (sroki, szpaki, kury, gołębie, altanniki, sowy śnieżne, orzechówki popielate, pingwiny, papugi), a później doczytując równie interesującą resztę (kolibry, albatrosy wędrowne, chwostki i sępniki różowogłowe).
Trafiłam przy okazji na wiele ciekawych informacji, o których nie miałam pojęcia lub wiedziałam mniej więcej, ale jednak jak się okazało – wciąż mało. Na przykład:
- o hierarchiczności w kurzym społeczeństwie czytałam już dawno, ale o tym, że czerwony kolor powoduje u nich zew krwi już nie,
- w Anglii przez wieki sroki określano mianem psa; ptaki te zajmują znaczące miejsce w tamtym folklorze i przesądach, w Szkocji mają mroczną reputację, bo za sprawą czerwonego od wewnątrz dzioba uważano, że zwiastuje śmierć nosząc krew szatana w dziobie. Natomiast w całkiem serio naukowych badaniach okazało się, że sroki posiadają sporą samoświadomość (potrafią rozpoznać się w lustrze), a nawet odprawiają improwizowane pogrzeby swoim pobratymcom,
- u altanników budowy altanek mających za cel zwabić samicę do kopulacji podlegają modom, a dobór materiałów jest ściśle związany z endemicznymi gatunkami z rodziny altanników. A przy okazji kunsztu i barwności ptasich budowli pojawia się pytanie o to, czy to może nie jest tak, że ewolucję może napędzać sztuka?
Choć tytuł brzmi Rzecz o ptakach i książka traktuje o nich w głównej mierze, to jednak w istocie ptaki i ich zwyczaje są jednocześnie punktem do rozważań o człowieku. Przypadek orzechówki popielatej może sporo powiedzieć o zdolności zapamiętywania ludzkiego mózgu, wierność wśród albatrosów wędrownych o miłości i rozwodach u ludzi, niespokrewnione pomocnictwo u chwostek to casus dla matematycznej teorii gier i możliwych rozwiązań klasycznego dylematu więźnia, a porządek dziobania u kur to już przyczynek do matematycznego ujęcia tenisowych rankingów przy turniejach w systemie kołowym i pucharowym ;)
Przyznaję, że przy matematycznych, komputerowych i fizycznych niuansach trochę się gubiłam, ale całościowo książka była naprawdę wciągająca. Gdzieś trafiłam na opinię, że jest fatalnie przetłumaczona i zawiera sporo angielskich kalk. Serio? Może i niektóre zdania składniowo były niezbyt fortunne, ale ja tej książce daję wysoką notę. A poza tym ta śliczna wyklejka…
A teraz pytanie do Was: które z książek w ptasim temacie powinnam: przeczytać, znać i/lub mieć ;)