Kiedy ja obejrzałam film „Julie&Julia” - mój pierwszy blog kulinarny (Historie Kuchenne) właśnie przestał istnieć. Obecne Koty kuchenne zaczynały się tworzyć, a ówczesna Kosa w talerzu (o zupach) dopiero za jakiś czas miała się odrodzić w nowym wcieleniu jako Fotokosa. A dlaczego o tym piszę? Dlatego, że ów wspomniany wyżej film był impulsem dla dzisiejszego Gościa - Marianny do założenia swojego bloga -Dzieje Kuchennej Wiewióry.
Wiewiórka lubi porządek i planowanie – to zupełnie tak, jak ja. Może właśnie dlatego podoba mi się jej grupowanie wpisów pod cyklicznym hasłem przewodnim. W tym gronie są m.in.: Niedzielne Śniadanie, Niedzielne Mielenie, poWeekendowe łakocie, Zupowe wtorki, Środowa Rybka, Słodki czwartek.
A oprócz tego sporo o żywieniu alergika i mam karmiących. Wegetarianie również mają spory wybór.
A oprócz tego sporo o żywieniu alergika i mam karmiących. Wegetarianie również mają spory wybór.
Wrócę jednak do zupowych wtorków. Nie dziwne – skoro to mój ulubiony typ obiadu. Przejrzałam sobie gruntownie wszystkie wpisy o zupach i znalazłam tę "naj"– zupa z kaszą (to mój kolejny lubiś ;)), czyli szkocki krupnik ze śliwkami. Zrobię na pewno. Ale, ale! Zerknijcie na miskę, w której jest podany. Ja się w niej zakochałam. Tym bardziej, że tę ceramikę wykonała własnoręcznie właśnie Wiewiórka.
Z tego miejsca zapraszam Was również do przejrzenia jej równoległego bloga poświęconego kolejnej pasji – rękodziełu.
Z tego miejsca zapraszam Was również do przejrzenia jej równoległego bloga poświęconego kolejnej pasji – rękodziełu.
Teraz zaś zapraszam do lektury, co lubi czytać Wiewiórka.
Marianno dziękuję za udział i szybką odpowiedź. A Tobie Karolu :* za wici ;)
1. Książki, które czytam najchętniej:
Najchętniej czytam… ostatnio fantasy, mniej lub bardziej poważne, dla dzieci i dorosłych. Przenoszę się do innego świata, odcinam od przyziemnej codzienności. Ogólnie uwielbiam książki bardzo plastyczne, wręcz malarskie, mocno pobudzające wyobraźnię. Często wracam tez do tych pokochanych za młodu jak Muminki czy Jeżycjada. Bardzo cenię sobie Singera (mojego ulubionego „Szatana w Goraju” czytałam kilka razy), Irvinga (ehhh ten „Syn cyrku”…), Marqueza czy Trumana Capote (co roku wracam do malutkiego zbiorku jego opowiadań pt. „Gwiazdka”), muszę jednak mieć odpowiedni nastrój by ich czytać ale przede wszystkim czas by zagłębić się w treść i nie przeoczyć żadnego szczegółu. Przy dzieciakach szalejących po domu bywa to trudne. W ogóle utrzymanie regału z książkami w ładzie i porządku bywa trudne! Aktualnie moja biblioteczka to książki zabrane z trzech domów. Moje, po moich rodzicach i te od babci (babcia sama je oprawiała pracując w introligatorni) a wszystko przywalone utykanymi na szybko rzeczami, dokumentami, chowanymi przed dziećmi by nie zostały zniszczone.
Najchętniej czytam… ostatnio fantasy, mniej lub bardziej poważne, dla dzieci i dorosłych. Przenoszę się do innego świata, odcinam od przyziemnej codzienności. Ogólnie uwielbiam książki bardzo plastyczne, wręcz malarskie, mocno pobudzające wyobraźnię. Często wracam tez do tych pokochanych za młodu jak Muminki czy Jeżycjada. Bardzo cenię sobie Singera (mojego ulubionego „Szatana w Goraju” czytałam kilka razy), Irvinga (ehhh ten „Syn cyrku”…), Marqueza czy Trumana Capote (co roku wracam do malutkiego zbiorku jego opowiadań pt. „Gwiazdka”), muszę jednak mieć odpowiedni nastrój by ich czytać ale przede wszystkim czas by zagłębić się w treść i nie przeoczyć żadnego szczegółu. Przy dzieciakach szalejących po domu bywa to trudne. W ogóle utrzymanie regału z książkami w ładzie i porządku bywa trudne! Aktualnie moja biblioteczka to książki zabrane z trzech domów. Moje, po moich rodzicach i te od babci (babcia sama je oprawiała pracując w introligatorni) a wszystko przywalone utykanymi na szybko rzeczami, dokumentami, chowanymi przed dziećmi by nie zostały zniszczone.
2. Ulubiona książka kulinarna:
Bezapelacyjnie moją ulubiona książką kucharską jest „Nigella świątecznie”. Po serii programów w tv, które mnie totalnie zauroczyły, dostałam te książkę i ją również pokochałam! Nastrojowa, pięknie wydana, pełna świetnych pomysłów na dania dla nas Polaków nie do końca świąteczne ale czemu nie łamać stereotypów?! Pokazuje jak ciepłe, spokojne i smaczne mogą być święta zarówno w gronie rodziny jak i znajomych :)
Bezapelacyjnie moją ulubiona książką kucharską jest „Nigella świątecznie”. Po serii programów w tv, które mnie totalnie zauroczyły, dostałam te książkę i ją również pokochałam! Nastrojowa, pięknie wydana, pełna świetnych pomysłów na dania dla nas Polaków nie do końca świąteczne ale czemu nie łamać stereotypów?! Pokazuje jak ciepłe, spokojne i smaczne mogą być święta zarówno w gronie rodziny jak i znajomych :)
3. Książkowe wyznanie:
Książkowe wyznanie… będą dwa. Pierwsze to takie, że moja córcia ma na imię jak jedna z bohaterek Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz. Odkąd o niej przeczytałam wiedziałam, że moja córka (gdzieś tam w przyszłości) będzie miała na imię Gabriela i udało mi się to zrealizować J
Książkowe wyznanie… będą dwa. Pierwsze to takie, że moja córcia ma na imię jak jedna z bohaterek Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz. Odkąd o niej przeczytałam wiedziałam, że moja córka (gdzieś tam w przyszłości) będzie miała na imię Gabriela i udało mi się to zrealizować J
W pierwszej klasie podstawówki pani nauczycielka kazała nam prowadzić dzienniczek przeczytanych lektur. Tak weszło mi to w nawyk, że do końca podstawówki miałam zeszycik i notowałam co i kiedy pochłonęłam.
4. Książka, którą czytam obecnie:
Aktualnie czytam piąty tom cyklu Adriana Tchaikovskyego Cienie Pojętnych pt. ”Ścieżka skarabeusza”. To wciągające fantasy o wojnie, miłości, różnicach kulturowych i konfliktach rasowych. Wszystko dzieje się w świecie ludzi owadów… fascynuje mnie to pewnie ze względu na fakt, że niewiele brakowało a byłabym specjalista od szkodników roślin czyli z owadami za pan brat :)
Aktualnie czytam piąty tom cyklu Adriana Tchaikovskyego Cienie Pojętnych pt. ”Ścieżka skarabeusza”. To wciągające fantasy o wojnie, miłości, różnicach kulturowych i konfliktach rasowych. Wszystko dzieje się w świecie ludzi owadów… fascynuje mnie to pewnie ze względu na fakt, że niewiele brakowało a byłabym specjalista od szkodników roślin czyli z owadami za pan brat :)
Poza tym na kredensie leżą sobie książki, które podczytuję po kawałku odpoczywając od fantastycznego świata, często z motywami kulinarnymi, oraz „Fizia Pończoszanka, którą czytam córce.