W Polskiej Polityce Architektonicznej ład przestrzenny to „stan organizacji przestrzeni spełniający wymogi jakości życia społecznego, kultury, ekonomii i zrównoważonego środowiska”.
Jeśli poszperać dłużej, tych definicji znajdzie się jeszcze kilka. Polscy urbaniści i architekci mówią, że ta obowiązująca nigdzie nie została spisana. Brzmi ona tak:
„Ład przestrzenny to jest coś, o czym każdy w Polsce słyszał, ale nikt od dawna nie widział”.*
2 stycznia 2016 roku. Mamy gościa, który przyjechał do nas spędzić czas sylwestrowo-noworoczny. Wybieramy się na spacer po Warszawie. Jest zima, więc szybko robi się ciemno. Ale i po zmroku Warszawa może być ciekawa, tym bardziej, kiedy wjedzie się na 30 piętro Pałacu Kultury i Nauki, gdzie z tarasu podziwiać można panoramę doświetloną świąteczną iluminacją.
Warszawa wyglądała wtedy pięknie, bajecznie wręcz. Ale co przykuło jako pierwsze moją uwagę? Nagi budynek Universalu. To zdarza się rzadko, bardzo rzadko – niektórzy nawet nie pamiętają, jak ten budynek wygląda bez wielkiej szmaty reklamowej. Bo na co dzień, opakowany wygląda tak:
Warszawa wyglądała wtedy pięknie, bajecznie wręcz. Ale co przykuło jako pierwsze moją uwagę? Nagi budynek Universalu. To zdarza się rzadko, bardzo rzadko – niektórzy nawet nie pamiętają, jak ten budynek wygląda bez wielkiej szmaty reklamowej. Bo na co dzień, opakowany wygląda tak:
Jak zepsuć miasto? Możliwości jest sporo: zła, nieprzemyślana, koszmarkowa architektura, zabetonowanie rzek, pasteloza, nadmiar reklam, niedobór drogowej infrastruktury, brak planów zagospodarowania, nadmierne zagospodarowanie niedużych parceli i miłość do grodzenia. Między innymi te składniki katastrofy wziął pod lupę Filip Springer w „Wannie z kolumnadą”.
Warszawa, ul. Hoża
Mam w pamięci swoje migawki: miasto rodzinne, w którym mała rzeczka pojawia się w jednym miejscu, znika w centrum i pojawia się znowu na drugim końcu miasta. Przez dużą część skrzętnie, jakby wstydliwie ukryta w podziemnym tunelu. Przejazd przez centrum Łodzi – brudne, pełne opuszczonych i często zrujnowanych pustostanów. Malbork – piękny gotycki, pokrzyżacki zamek, atrakcja turystyczna dla świata w sąsiedztwie klockowatych bloków. Jak kwiatek do kożucha. Starówka praktycznie nie istnieje, a tak pięknie współgrałaby (nawet ta zrekonstruowana) przecież z tą średniowieczną chlubą z czerwonej cegły.
Piaseczno ze swoim słynnym już osiedlem „Słowicza”– zagęszczone ponad miarę, gdzie trudno o znalezienie miejsca do zaparkowania, nie mówiąc o braku swobodnego dojazdu dla Straży Pożarnej w razie nieszczęścia.
Plac Zawiszy z kolorowym Hotelem Sobieski i al. Krakowska z przestylizowanym i kiczowatym hotelem Lord.
Janki i Raszyn – do niedawna główna południowa wylotówka z Warszawy – upstrzona dziesiątkami reklam: małych tabliczek, dużych bilboardów, ogromnych płacht, starych i porwanych reklamowych szmat. Ulica Grójecka i Marszałkowska w Warszawie zagłębie banków pośród wielu pustych lokali, które potencjalnie mogłyby być pełne tętniących miejskim życiem obiektów kulturalnych, zachęcających restauracji i małej, różnorodnej manufaktury.
Malbork, widok z wieży zamkowej, lato 2009 r.
Piaseczno ze swoim słynnym już osiedlem „Słowicza”– zagęszczone ponad miarę, gdzie trudno o znalezienie miejsca do zaparkowania, nie mówiąc o braku swobodnego dojazdu dla Straży Pożarnej w razie nieszczęścia.
Piaseczno, os. Słowicza - screen z Google Maps
Plac Zawiszy z kolorowym Hotelem Sobieski i al. Krakowska z przestylizowanym i kiczowatym hotelem Lord.
Hotel Sobieski, zdjęcie z książki Wanna z kolumnadą
Janki i Raszyn – do niedawna główna południowa wylotówka z Warszawy – upstrzona dziesiątkami reklam: małych tabliczek, dużych bilboardów, ogromnych płacht, starych i porwanych reklamowych szmat. Ulica Grójecka i Marszałkowska w Warszawie zagłębie banków pośród wielu pustych lokali, które potencjalnie mogłyby być pełne tętniących miejskim życiem obiektów kulturalnych, zachęcających restauracji i małej, różnorodnej manufaktury.
To dość tożsame obserwacje z tymi, które poczynił Filip Springer. On jednak poszedł dalej i zaskoczył mnie pewnymi faktami. Na przykład tym, że przed wojną Polska miała jeden z najlepszych w Europie system planowania przestrzennego, a z naszych doświadczeń czerpały między innymi Niemcy. Wszystko oczywiście poszło w diabły po powojennym planowaniu centralnym. Natomiast obecne plany zagospodarowania przestrzeni są wielokrotnie tak nieudolne, że generują i powiększają urbanistyczny chaos, za który płacą gminy, czyli mieszkańcy – jak niegdyś w reklamie: ja płacę, pan i pani płacą.
A wydawać by się mogło, że czasem powinni deweloperzy. A jednak niespodzianka, bo wcale nie! Wszak deweloperzy nie sprzedają domów, a jedynie marzenia. Więc jeżeli Wasze marzenie nie posiada wyasfaltowanej drogi do posesji (a raczej urocze, po deszczach i roztopach – błoto) lub brakuje podpięcia do innej infrastruktury – to wiedzcie, że z tego obowiązku zdjęty jest (o ironio!) właśnie ten, kto stoi za zaprojektowaniem i wybudowaniem Waszego gęsto zabudowanego gniazdka. On umywa ręce, bo do wszystkiego zobligowany jest samorząd, a nie sprawca zamieszania. A jak wiadomo, nie każda gmina dysponuje taką kasą, jak na ten przykład dolnośląskie górnicze Polkowice. Nawet pomimo takich instrumentów jak renta planistyczna i opłata adiacencka.
Warszawa - centrum, zdjęcie z tarasu widokowego PKiN
A wydawać by się mogło, że czasem powinni deweloperzy. A jednak niespodzianka, bo wcale nie! Wszak deweloperzy nie sprzedają domów, a jedynie marzenia. Więc jeżeli Wasze marzenie nie posiada wyasfaltowanej drogi do posesji (a raczej urocze, po deszczach i roztopach – błoto) lub brakuje podpięcia do innej infrastruktury – to wiedzcie, że z tego obowiązku zdjęty jest (o ironio!) właśnie ten, kto stoi za zaprojektowaniem i wybudowaniem Waszego gęsto zabudowanego gniazdka. On umywa ręce, bo do wszystkiego zobligowany jest samorząd, a nie sprawca zamieszania. A jak wiadomo, nie każda gmina dysponuje taką kasą, jak na ten przykład dolnośląskie górnicze Polkowice. Nawet pomimo takich instrumentów jak renta planistyczna i opłata adiacencka.
Co jeszcze w książce? Bardzo ciekawy rozdział o kulisach budowy w Karpaczu hotelu – koszmarku, zwanym Gołębiewski, o tym dlaczego sale i pokoje w Venecia Palace w Michałowicach (mająca w ofercie pokoje z tytułową wanną z kolumnadą) trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem i słono płacić za dobę. A przy okazji - dlaczego kicz jest magnesem dla mas?
O genezie polskiej kolorowej zarazy zwanej pastelozą (a tak, według Pospolitego Ruszenia, wygląda zakażenie), o początkach i skutkach zaniku rzek w polskich miastach, o miłości do grodzenia (w tym kuriozalnym trójpłocie w Skierniewicach) i o ruchach oddolnych, próbujących przywrócić normalność (Miasto jest nasze, Ja-Wisła, Grupa Pewnych Osób). I również o tym, że nawet dobre pomysły często przepadają przez urzędniczą niemoc, bądź też nieudolność, a też i bardzo często przez decyzje stricte polityczne. Bo jak napisał kiedyś Czesław Miłosz: w warunkach wolnorynkowych dyktat gustu większości prowadzi do dominacji rzeczy miernych i tandetnych.
Venecia Palace, zdjęcie z książki Wanna z kolumnadą
O genezie polskiej kolorowej zarazy zwanej pastelozą (a tak, według Pospolitego Ruszenia, wygląda zakażenie), o początkach i skutkach zaniku rzek w polskich miastach, o miłości do grodzenia (w tym kuriozalnym trójpłocie w Skierniewicach) i o ruchach oddolnych, próbujących przywrócić normalność (Miasto jest nasze, Ja-Wisła, Grupa Pewnych Osób). I również o tym, że nawet dobre pomysły często przepadają przez urzędniczą niemoc, bądź też nieudolność, a też i bardzo często przez decyzje stricte polityczne. Bo jak napisał kiedyś Czesław Miłosz: w warunkach wolnorynkowych dyktat gustu większości prowadzi do dominacji rzeczy miernych i tandetnych.
Springer mnie nie zawiódł, a jedynie zaostrzył apetyt na więcej. Szkoda, że książka nie jest bardziej obszerna. Myślę jednak, że „Wanna z kolumnadą” to dobry wstęp do dalszej dyskusji o estetyce i kondycji polskich miast. Ciekawa jestem, co ostatecznie wyniknie z projektu Miasto Archipelag i już nie mogę doczekać się "Księgi zachwytów", której premiera jest już na dniach.
6/6
___________________
* Filip Springer - "Wanna z kolumnadą", wyd. Czarne 2013