Drodzy Czytelnicy Czytelniczego, z okazji świąt wielkanocnych życzę Wam wszystkiego najlepszego. Niech będą to święta spokojne, rodzinne, przyjemne i zaczytane (swoją drogą, ciekawa jestem, co będziecie czytać). Życzę Wam również stołu pełnego pyszności i oczywiście tradycyjnego smacznego jajka. O niebo lepszego, niż jajecznica Harrisa ;)
Harris zaproponował na śniadanie jajecznicę. Powiedział, że może ją usmażyć. On to świetnie robi – tak przynajmniej należało sądzić z tego, co mówił. Nieraz już smażył jajecznicę na wycieczkach i przejażdżkach jachtem. Zdobył sobie nawet pewną sławę na tym polu. Kto raz spróbował jajecznicy Harrisa (można się było tego domyślić z jego opowiadania), nie chciał już słyszeć o niczym innym, usychał z tęsknoty do tej potrawy i ginął marnie, jeśli mu jej nie dali. (…)
Nie wiedząc, co to jest jajecznica, wyobrażaliśmy sobie, że to jakaś potrawa czerwonoskórych lub mieszkańców Wysp Hawajskich, której właściwe przyrządzenie wymaga tańców i pieśni rytualnych. (…)
Wynik zawiódł jednak nadzieje Harrisa. Nie bardzo było na co patrzeć. Sześć jaj weszło na patelnię, a to, co z niej wyszło, mogło się zmieścić na łyżeczce od herbaty i było niczym więcej, jak przypalonym i nieapetycznym wyskrobkiem.
Jerome K. Jerome, Trzech panów w łódce nie licząc psa, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza 1986
Jerome K. Jerome, Trzech panów w łódce nie licząc psa, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza 1986