Cieszy mnie to, że pośród oceanu książek dla dzieci z brzydkimi ilustracjami i bzdurną/przestarzałą/niemądrą/niepedagogiczną treścią pojawiają się coraz częściej perełki.
Perełki mogą być ładne, ale nie zawsze trafiają w gust, mogą być też poprawne, ale treść wynagradza pierwsze wrażenie.
Ale dzisiaj będzie o kolejnej książce w wersji full wypas samego dobra :) Pszczółka to edukacyjna, prześlicznie zilustrowana i przyciągająca uwagę książka o prawdziwym świecie. Bardzo Montessori, a ja takie akurat najbardziej lubię czytać Jackowi. Dobrze, aby 2-latek najpierw poznał przede wszystkim rzeczywisty świat, a dopiero potem niech chłonie baśniowe opowieści. A ponieważ u nas dobra passa dla pająków, różnych żyjątek, kwiatków, ptaszków i innych przyrodniczych ciekawostek ma się dobrze, więc Pszczółka zasłużenie zgarnia uwagę. Przy okazji można potem powiedzieć kawalerowi, jak powstaje miód, którym z lubością objada się Kubuś Puchatek (a na którego - niespodziewanie dla nas - również przyszła czytelnicza miłość Jacka).
Zresztą, co ja się będę rozpisywać, wystarczy popatrzeć na zdjęcia, aby samodzielnie wyrobić sobie zdanie, czy książka jest warta uwagi.
Kirsten Hall, Isabelle Arsenault (ilustracje), Pszczółka, wyd. Kultura Gniewu/Krótkie Gatki 2018